Panuje pogląd, że
im samochód ma potężniejszą sylwetkę, tym jest w nim
bezpieczniej, że gdy jedziemy jakimś wielkim krążownikiem szos
sprzed dwudziestu lat i zderzymy się z nowym, ale małym
samochodzikiem, to nic z niego nie zostanie, a my wyjdziemy bez
szwanku. Jeśli jednak obejrzeć crash testy samochodów nowych, to
łatwo można zauważyć, że w prawie każdym przypadku po zderzeniu
czołowym nogi manekinów siedzących z przodu ulegają jedynie
minimalnym uszkodzeniom, a drzwi dają się otworzyć. Nie jest tak w
przypadku starych samochodów, które po stłuczce składają się
jak z papieru. Dzieje się tak, gdyż nie były one projektowane z
wykorzystaniem doświadczeń inżynieryjnych zbieranych przez
ostatnie dwadzieścia lat (motoryzacja wykonała wtedy ogromny
skok, jeśli chodzi o bezpieczeństwo) – o to wynalazkiem ostatnich
czasów są właśnie strefy kontrolowanego zgniotu, które
pochłaniają energię zderzenia niszcząc przy tym doszczętnie i
równomiernie to, co znajduje się przed kabiną pasażerską oraz
maksymalne usztywnienie przedziału pasażerskiego, dzięki czemu po
nawet poważnym wypadku z pojazdu można wyjść o własnych siłach.
Sprawia to, że w kolizji dużego starego z małym, ale nowoczesnym,
stary rozpada się na kawałki, a nowy równomiernie absorbuje
energię w strefach kontrolowanego zgniotu, oszczędzając przedział
pasażerski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz